sobota, 18 maja 2013

Rozdział 11 - Rick i Adrian

Miesiąc wcześniej... Rzeczywisty wymiar... Wczesne popołudnie... Przedmieścia Łodzi... Jeden z domów jednorodzinnych...
       Pewien młody czarnowłosy i niebieskooki mężczyzna, na oko 24 lata...



...krzątał się po domu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Wpadał w szał, gdy widział na stoliku nocnym lub na ścianach zdjęcie swej ukochanej... Magdy. A gdy ktoś o niej wspomniał źle wrzeszczał na tą osobę. Gdy przyjechał tydzień później do jej miasta na umówione spotkanie dowiedział się, że Magdy już nie ma w Błoniu. Jej matka powiedziała mu, że wyjechała na studia, i że jest to szkoła z internatem. Niedługo potem dowiedział się, że jej przyjaciółka Agnieszka Kraszewska także wyjechała w tym samym czasie, ale do innego miasta uczyć się języka migowego. Rok temu dowiedział się, że nie jaka Iwona Lisowska jest od roku w Ameryce Północnej na rehabilitacji. Te wyjazdy są dziwne zagadkowe, bo wydarzyły się mniej-więcej w tym samym czasie. Szukał ich przez całe dwa lata i nie mógł znaleźć. Wynajął nawet prywatnego detektywa, by je odszukał, ale poszukiwania spełzły na niczym. W tym momencie do pokoju młodzieńca wszedł inny młodzieniec o czarnych włosach i piwnych oczach.



- Rysiek, miałem telefon od pani Lisowskiej. Powiedziała żebyś pojechał do Błonia. Jest tam już z panią Matuszewską. - oświadczył. Młodzieniec zwany Ryśkiem usiadł na łóżku i oparł łokciami o kolana. Spojrzał między nogi na podłogę i westchnął, po czym spytał:
- Poco mam tam jechać? To dwie godziny jazdy. - spytał obojętnym tonem.
- Powiedziała, że to ma coś związanego z dziewczynami i tym, gdzie się znajdują naprawdę. - odparł. To ożywiło chłopaka. Wstał i spojrzał na niego:
- Żartujesz, prawda?... - spytał chwytając go za kołnierz. - ...Adrjan, powiedz, że to nie kolejny twój dowcip!? - zawołał.
- Mówię serio. - powiedział zdziwiwszy się jego reakcją.
- Prowadź. - zawołał pochwyciwszy jego ramię, pociągnął go na zewnątrz i wepchnął bezceremonialnie na siedzenie pasażera, a sam wsiadł za kierownicą, włączył silnik samochodu i po chwili już jechali w kierunku Warszawy.
Zajechali pod dom Matuszewskich po dwóch godzinach. Był to dom jednorodzinny z garażerm, parterem, piętrem i poddaszem, a także dużym pięknym ogrodem.



Ryszard wybiegł z samochodu zapominając o wyłączeniu samochodu i o tym, że zostawił kluczyki w stacyjce.
- Rysiek! Zostawiłeś kluczyki w stacyjce i włączony samochód! - zawołał Adrjan.
- To go wyłącz! - zawołał na odchodnym i wbiegł do ogrodu. Gdy Adrjan zamknął i włączył alarm w samochodzie, po czym pobiegł za kuzynem.
- Zaczekaj na mnie! - krzyknął.
- Pospiesz się, Ad! - odkrzyknął do niego.
- Ile razy mówiłem ci... - ale ten nie skończył, bo z domu wyszła kobieta o czarnych włosach i niebieskich oczach.
- Co to za krzyki? - zapytała spokojnie, ale stanowczo.
- Ee... Przepraszam bardzo. Czy zastałem panią Karolinę Kraszewską? - spytał Ryszard.
- To ja. Kim panowie są? I co tu robią? - spytała.
- Przepraszam za najście i pozwoli, że się przedstawimy. Ja nazywam się Ryszard Szulc, a to mój kuzyn Adrjan Szulc. Nasi ojcowie są braćmi. Przyszliśmy tutaj w sprawie pani córki Magdy. Adrjan mówi mi, że rozmawiał z panią Lisowską, mamą Iwony i koleżanką Magdy oraz Agnieszki Kraszewskiej. Ponoć pani Lisowska wie gdzie naprawdę przebywają dziewczyny. - wyjaśnił pospiesznie. Kobieta popatrzyła na nich.
- Powiedz mi, młodzieńcze skąd znasz moją córkę? - zapytała.
- Z internetu. Mieszkam na przedmieściach Łodzi. Mamy te same zainteresowania. Dwa lata temu zauważyłem, że Magda przestała się ze mną kontaktować, czyli wysyłać i odpowiadać na meile, a nawet telefony, a także odpowiadać listy. Przestała także pisać opowiadania na bogach. To do niej nie podobne. Chcę się dowiedzieć gdzie ona jest. - oświadczył, a ostatnie zdanie powiedział bardzo buntowniczym tonem. Przez chwilę stali w milczeniu, ale nagle Rysiek rozpłakał się. Upadł na kolana, zakrył oczy i płakał dalej.
- Rysiek, wstawaj. Nie rób obciachu. - odezwał się Adrjan. Jednak to go nie uspokoiło. Pani Kraszewska ukucnęła przy młodzieńcu, położyła dłoń na jego ramieniu i powiedziała łagodnym głosem:
- Chodź ze mną... - spojrzała mu w oczy. - ...Powiem ci gdzie jest Magda i jej przyjaciółki i co tak naprawdę robią... - powiedziała łagodnym tonem. Młodzieniec spojrzał na nią ze łzami w oczach, po czym wstał i poszedł za kobietą. Adrjan poszedł w ich ślady. Weszli do salonu. Karolina posadziła Ryszarda na tapczanie, za to jego kuzyn usiadł w fotelu obok. - ...Zaczekajcie tu na mnie. Zaraz wrócę. - i poszła na górę schodami. Wróciła po dwóch minutach z książkami w ręku, a towarzyszyła jej blond kobieta, która także coś trzymała, ale coś większego. Wyglądała na bardzo starą księgę. Zbliżyły się do młodzieńców i usiadły naprzeciw nich.
- Rysiek, czy wiesz kim jest ta kobieta? - spytał Adrjan szeptem kuzynowi.
- Nie, nie wiem. - odparł.
- To J.K. Rowling. Autorka o młodym czarodzieju, Harrym Potterze. - wyjaśnił.
- Co ona... - ale nie skończył, bo blond kobieta się odezwała:
- "Co ja tu robię?" - zakończyła jego wypowiedź. Obaj młodzieńcy gapili się na nią zaskoczeni, że zna ona język polski, i że usłyszała ich szept.
- T-tak. - odparł Rysiek.
- Widzą panowie, Magdy tutaj nie ma od dwóch lat. I dodam, że nie ma także w ty wymiarze. - oświadczyła pani Kraszewska.
- Jak to? - spytał Adrjan.
- To gdzie ona jest? - wtórował mu Ryszard.
- "Najpierw spytam pana, panie Szulc czy wiedział pan, że Magda czytała te oto książki?" - spytała.
- Tak. Pisała też opowiadania. - odparł Rysiek zauważając tytuły.
- "Rozumiem. Przyszłam do domu Karoliny Kraszewskiej półtora roku temu, by jej powiedzieć, gdzie jest jej córka, a ona przyjęła to z anielskim spokojem. Zrozumiała jak bardzo jej córka kochała fantazję, wyobraźnię i mój świat. Świat Harry'ego Pottera. Przeczytała mi nawet opowiadania Magdy. Są naprawdę świetne. Nie na darmo ją wybrałam i jej dwie koleżanki, by wybrały się do jego wymiaru." - objaśniła. Adrjan czegoś nie rozumiał, gdyż spytał:
- Chwileczkę, pani Rowling powiedziała pani, że "wybrały się do jego wymiaru". Co to znaczy? - spytał.
- To znaczy, że są w równoległym wymiarze, w którym u nich jest czerwiec, a u nas maj. Dzieli nas tylko różnica jednego miesiąca... - odpowiedziała czarnowłosa. Popatrzyła na nich, ale najwyraźniej nie rozumieli ani słowa, więc zakończyła: - ...Są w świecie Harry'ego Pottera. - wyjaśniła pani Karolina.
- Że co????? - zawołali jednocześnie.
- Ale to przecież niemożliwe! - zawołał Adrjan,
- To jakiś absurd! - krzyknął Rysiek.
- "Wiem, że to jest niemożliwe, i że nie wierzycie w to, co wam mówimy, ale to prawda. Magda, Agnieszka i Iwona są w świecie Pottera od dwóch lat. Ryszardzie, powiedz, kochasz Magdę?" - spytała pani Rowling. Młodzieniec popatrzył na nią przez chwilę, a potem zwiesił głowę.
- Tak, kocham ją nad życie. Poświęciłbym się dla niej. - odparł.
- "To mi wystarczy. Jeśli chcesz się spotkać z Magdą musisz spełnić pewne warunki" - oświadczyła.
- Czy to możliwe? - spytał Adrjan.
- "Tak" - odparła.
- Co to za warunki i jak możemy się dostać do innego wymiaru, gdzie się znajduje Magda? - zapytał Adrjan.
- My? - spytał Ryszard.
- Tak "my". Myślisz, że cię puszczę samego? Jeszcze zrobisz coś głupiego. Wiem co nieco o świecie Pottera i wiem co można, a czego nie można robić. Więc jak, pani Rowling, zabierze pani także i mnie? - spytał jego kuzyn. Kobieta popatrzyła na Adrjana z zainteresowaniem.
- "W porządku. Najpierw chcę wam podarować te oto zegarki..."




- "...Nigdy ich nie zdejmujcie, nawet podczas snu czy kąpieli. Są wodoodporne i niezniszczalne. Gdy znajdziecie się w tamtym wymiarze otrzymacie dzięki nim czarodziejskie zdolności. Zegarki będą was chronić przed słabszymi i silnymi zaklęciami. Im bardziej jesteście doświadczeni w walce i magii tym ochrona wokół was jest silniejsza. Dziewczyny wam opowiedzą co nieco o tym. One także posiadają coś czego nigdy nie zdejmują. Wasze rzeczy także posiadają magiczne umiejętności. Adrjanie twój zegarek ma właściwości, że możesz wypowiadać zaklęcia bez różdżki. Wystarczy, że wycelujesz rękę z zegarkiem w dany cel. Jednak możesz użyć tylko podstawowych zaklęć jak np. Drętwotę czy Expelliarmus lub Protego. Zaklęcie Lumos także możesz użyć, ale Zaklęcie Patronusa czy Zaklęcie Kameleona już nie możesz użyć, są one za silne, gdyż potrzeba do nich różdżki. Twój zegarek, Ryszardzie ma inne właściwości. Otóż, możesz przewidzieć dzięki niemu jakieś wydarzenie w pewnym odstępie czasu. Sam możesz sobie ustawić na nim jaki ma być ten odstęp, by ostrzec dziewczęta i Pottera oraz jego przyjaciół" - oświadczyła kobieta, a po chwili podeszła do nich z księgą, ale nim coś jeszcze powiedziała odezwała się druga kobieta:
- Pamiętajcie jednak, że Magda nie potrafi się pohamować w mówieniu bohaterów J.K. o ich losach, czyli co się z nimi stanie, kto umrze, kiedy i w jaki sposób. Adrjan, mam do ciebie prośbę, pilnuj kuzyna i miej oko na Magdę bez względu w jakim domu się znajdziesz. - poprosiła Karolina.
- Dobrze... - powiedział uśmiechając się i przytulił ją. - ...Pozdrowię ją od pani. - dodał.
- Dziękuję ci, Adrjanie. Jesteś kochany. Nigdy ci tego nie zapomnę. - oświadczyła przytulając go.
- Mam jeszcze jedno pytanie, pani Rowling. - odezwał się Ryszard.
- "Słucham?" - spytała.
- W jaki sposób się rozpoznamy nawzajem z dziewczętami? - zapytał.
- "To nie problem. Iwona posiada pierścień, który odszuka każdą osobę, a Magda posiada broszkę w kształcie róży, za to Agnieszka posiada wisiorek w kształcie serca. Każda z tych rzeczy posiada fragment koloru rubinowego. Wasze zegarki także zmienią kolor po przejściu do tamtego wymiaru. Teraz prosiłabym byście pomyśleli nad nową tożsamością i wyglądem" - poprosiła. Obaj młodzieńcy zamknęli na chwilę oczy by pomyśleć. Po pięciu minutach odezwał się Adrjan:
- Już mam. - oznajmił.
- Ja chyba też. - odezwał się drugi.
- "Świetnie. Teraz proszę byście dotknęli tej księgi, myśleli intensywnie nad nowym wyglądem oraz wymawiali nowe imię i nazwisko" - kierowała ich. Adrjan i Rysiek spojrzeli po sobie, a potem dotknęli księgi równocześnie. To, co się stało trzy sekundy potem wydarzyło się w ciągu pięciu sekund. Najpierw pani Rowling wypowiedziała dziwne słowa w języku łacińskim:
- "Credendo Vides!..." - następnie księga zabłysła jaskrawym światłem. Strzelały z niej iskry w przeróżnych kierunkach, potem uniosła się trochę, ale tylko kobieta ją puściła lecz młodzieńcy dalej ją trzymali. Nagle-niespodziewanie tuż za kobietą pojawił się portal. Obejrzała się. - "...Szybko! Wejdźcie do niego! Pospieszcie się nim się zamknie!" - krzyczała do nich. Obaj młodzieńcy rzucili księgę na najbliższy fotel i wbiegli do portalu. Po drugiej stronie zobaczyli długi tunel. Biegli nim kilka minut, a potem zobaczyli światło.
- Jesteśmy prawie na miejscu, Rysiek! - zawołał Adrjan. Jego kuzyn uśmiechnął się, ale nim zdołał coś powiedzieć przekroczyli próg tunelu i stracili przytomność. Ostatnie co zobaczyli to ulicę, chodnik i jakiś budynek. Ktoś do nich podbiegł i zaniósł tam.
- Beat! Proszę mi pomóc! Mam tu dwóch półprzytomnych chłopców. - zawołała jakaś młoda kobieta około trzydziestu lat.
- Już idę, pani Gordon! - zawołała dwudziestoletnia młoda dziewczyna. Ostatnie co Ryszard zobaczył nim stracił przytomność to szyld z napisem

Dom Dziecka im. świętego Franka w Londynie.

Czyli byli na miejscu. Byli w Londynie. W Anglii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz