Od dnia, gdy Agnieszka i Magda się poznały na koncercie Ich Troje w Grodzisku Mazowieckim minęło dwa i pół roku. Zbliżały się wakacje oraz decyzja czy dziewczęta mogą spędzić czas razem.
- Mamo, proszę cię!... - wołała Magda tydzień przed wyjazdem. - ...Niech Agnieszka przyjedzie na wakacje na naszą działkę w Jasiemcu! - błagała. Od tygodnia Magda wie, że jadą na wakacje i się pakują i nawet jej tata zabrał tam kilka rzeczy.
- Ależ kochanie, jej mama musi zgodzić się na to. Znasz Agnieszkę od ponad dwóch lat. Czy jesteś na tyle odpowiedzialna, że będziesz się nią opiekować? Bo wiesz, że ja i twój tata nie mamy zamiaru. - przestrzegła Karolina.
- Oczywiście, mamo! Będę jej strzegła jak oka w głowie. Powiedz tylko czy zgadzasz się by jechała z nami na wakacje? - spytała.
- Pod warunkiem, że jej rodzice się na to zgodzą. - odezwał czyjś głos za Magdy pleców. Ta obejrzała się i zobaczyła swojego tatę.
- No dobrze. Pojadę do niej... - i wyszła. Skierowała się na przystanek. Miała szczęście, że dostawała co miesiąc kieszonkowe. Poszła prosto na przystanek autobusowy by nim pojechać do Grodziska. Przyjechał po piętnastu minutach. Gdy zapłaciła usiadła i czekała aż dojedzie na miejsce.
Na miejsce zajechała po około trzydziestu minutach. Stamtąd poszła na postój taksówek.
- Dzień dobry. Czy może mnie pan zawieść na Marszałkowską 12a? - spytała.
- Oczywiście. Proszę wsiadać. - powiedział kierowca, więc wsiadła do taksówki i ruszyli. Dojechali na miejsce po pięciu minutach.
- Dziękuję panu. Oto zapłata. - podała mężczyźnie dwadzieścia złotych i wyszła. Gdy taksówka odjechała zadzwoniła na domofon.
- Słucham? - odezwał się głos w głośniku.
- Dzień dobry. Tu Magda Matuszewska. Czy mogę wejść? Chciałabym zamienić kilka słów z panią Klarą i Agnieszką. - oświadczyła.
- Proszę wejść. - powiedział głos, a chwilę potem usłyszała dziwne pikanie i otworzyła furtkę. Weszła na podwórko i skierowała się do domu. Gdy po chwili stanęła przed drzwiami domu Kraszewskich otworzył jej młody chłopak. Miał on ciemne krótkie włosy i ciemnozielone oczy.
Znała go. Był to Bartek. Młodszy brat Agnieszki.
- Cześć, Bartek. Jest twoja siostra i rodzice? - spytała.
- Tak. Wejdź... - zaprosił ją. Zdjęła buty i weszli oboje do środka. - ...Mamo, mamy gościa! - zawołał na cały dom.
- Bartek, nie tak głośno! - jęknęła Magda zakrywając sobie uszy. - "Co za bezpośredni..." - pomyślała jednocześnie. - "...i głośny. Uszy mi pękną jeśli jeszcze raz tak będzie krzyczał"
- A kto przyszedł?... - spytała, a widząc Magdę uśmiechnęła się. - ...Och! Madzia. Jak miło cię widzieć. Bartek idź proszę po Agnieszkę. - poprosiła.
- Dobrze, mamo... - westchnął.
- Madziu napijesz się? - spytała Klara.
- Tak, chętnie... - odpowiedziała. Kobieta zaprowadziła dziewczynę do salonu, a chwilę potem weszła tam Agnieszka. - ...Aga!... - zawołała tuląc ją. - ...Super cię widzieć! - zawołała na jej widok.
- Magda, w jakiej sprawie przyszłaś, że nie mogłaś po prostu zadzwonić? - spytała pani Kraszewska.
- No cóż, za kilka dni ja wraz z rodzicami jadę na wakacje na całe dwa miesiące i pomyślałam sobie czy nie zgodziłaby się pani oraz pani mąż na to by Aga pojechała z nami na wakacje na moją działkę? Oczywiście uzgodnimy na ile pojedzie. Będę się nią opiekować, zagwarantujemy jedzenie, lokum i bezpieczeństwo. Mama powiedziała, że się zgodzi jeśli wy się zgodzicie. - oświadczyła Magda.
- A gdzie jest ta działka? - spytała Klara.
- Niedaleko Grójca, w Jasiemcu. Pytanie brzmi: czy się zgadzacie, by Agnieszka jechała z nami? - rozejrzała się i zobaczyła przyjaciółkę i kontynuowała. - ...Bardzo nam, mnie i Adze zależy, by nie było to kilka godzin, czy weekend, ale przynajmniej, powiedzmy dwa-trzy tygodnie. Zgadzasz się ze mną, Aga? - spytała się jej. Ta popatrzyła na nią z uśmiechem i skinęła z entuzjazmem głową.
- Rozumiem. Cóż, mogę naradzić się z mężem? - spytała. Agnieszka i Magda popatrzyły na siebie.
- Ile to potrwa? - spytała Magda.
- Około dwóch godzin.
- Dobrze. My tymczasem przejdziemy się. Aga, chodź. - powiedziała.
- Nie odchodźcie za daleko. - prosiła ich pani Kraszewska.
- Dobrze, proszę pani. - powiedziała. Chwyciła przyjaciółkę za rękę i wybiegły z domu.
Agnieszka oprowadziła rudą po okolicach Grodziska. Poszły nawet do McDonald'sa. Godzinę później przechodziły obok publicznej biblioteki. Aga zatrzymała się i wyciągnęła swój paszport. Pokazała przyjaciółce na nim litery, które ułożyła w zdanie: "Chodź, chcę ci coś pokazać w bibliotece".
- A co takiego? - spytała Magda. Agnieszka ciągnęła ją do biblioteki dając jej do zrozumienia, że się przekona na miejscu. Nie mając wyjścia poszły tam razem. Aga najwyraźniej znała bibliotekę, więc podeszła do bibliotekarki i pokazała coś na paszporcie pytając o coś. Kobieta spojrzała na nią chwilę, po czym odparła:
- Czwarty rząd, druga półka. Idźcie do końca korytarza w tamtą stronę. - powiedziała pokazując w lewo. Agnieszka pomachała kobiecie, po czym chwyciła Magdę za rękę i pociągnęła w wyznaczone miejsce. Po kilku chwilach znalazły się na miejscu. Agnieszka odszukała jakąś książkę i okazało się, że była to książka, gdzie były wszystkie informacje z siedmiu tomów o Harrym Potterze.
- Chciałaś mi ją pokazać?... - spytała. Dziewczyna skinęła głową. - ...Świetna. Naprawdę!... - zachwyciła się. - ...Może i ja coś znajdę?... - zastanawiała się na głos. Aga trąciła ją ponownie by spojrzała na paszport. Pokazała litery. Przeliterowała je w zdanie: "Co takiego?". Magda uśmiechnęła. - ...Może coś na temat muzyki...?... - powiedziała chichocząc. - ...Idę poszukać. - więc poszła wgłąb biblioteki. Szukała długo, ale nic nie znalazła, nawet z pomocą bibliotekarki. Szła dalej aż znalazła się w dziwnym sektorze, gdzie nie było w ogóle ludzi. Było tu ciemniej niż w grobie. Jedynym oświetleniem były świece z wosku. Po kilku krokach Magda zauważyła, że na stołach leżą pióra i pergaminy. Zdawało jej się, że ktoś ją obserwuje i coś ją ciągnęło jeszcze bardziej w głąb biblioteki. - "Czy ten korytarz nie ma końca?..." - pomyślała.
Nie wiedziała ile minęło czasu odkąd weszła w ten korytarz, ale była pewna, że błądzi tu od kilku godzin. Nagle zauważyła jakieś słabe światło. Przyspieszyła kroku. Stanęła w miejscu, gdzie zobaczyła owe światło. Okazało się, że źródłem była... książka. Ta jednak była jakaś inna. Wyglądała na księgę i to dość starą. Świeciła jakby własnym jasnym blaskiem. Przyciągała nim. Wokół niej jarzyła się biała poświata. Magda wabiona blaskiem księgi zdjęła ją z półki i nagle coś się stało. Poczuła się jakoś inaczej. Czuła w mózgu ulgę, a jej uszy przestały ją boleć. Lepiej słyszała.
- Co się dzieje? - spytała w przestrzeń.
- "Właśnie sprawiłam, że wyzdrowiałaś, Magdaleno" - rozległ się nieznany kobiecy głos.
- Kto to mówi? Gdzie jesteś?... - zapytała. Nagle z księgi wyłoniła postać kobiety o blond włosach i szarych oczach.
- ...Matko Jedyna! Joanne Katrine Rowling! Autorka powieści o młodym czarodzieju! - pisnęła dziewczyna.
- "Zgadza się. To ja. Mam dla ciebie i twojej przyjaciółki propozycję nie do odrzucenia" - oświadczyła prosto z mostu. Magda zdziwiła się trochę. - "...Skąd ona zna język polski?" - jednak bardziej od tego interesowała ją ta propozycja.
- Co to za propozycja? - spytała.
- "Spójrz najpierw na tytuł księgi, którą trzymasz" - poprosiła. Magda spojrzała na księgę i przeczytała tytuł:
- "Nie ujawnione sekrety i tajemnice ze świata Harry'ego Pottera – Co kryje się w ich sercach?" autorstwa J.K. Rowling! Rety... Pani ją napisała? - spytała Magda.
- "Tak. I przypłaciłam to życiem ze strony magii, gdyż wyjawiłam tajemnice zwykłym ludziom. Jednak mogę podróżować w czasie i przestrzeni poprzez niepozorne przedmioty. Jeden z nich masz w ręku. Dzięki tej księdze możesz wraz z przyjaciółką przenieść się do świata, który stworzyłam. Do świata Harry'ego Pottera" - oświadczyła. Magda była uradowana.
- Jak mam z niej korzystać? - zapytała.
- "Tym to ja się zajmę. Teraz znajdź przyjaciółkę i sprowadź ją tutaj. Pamiętaj: nikt nie może was zobaczyć" - wyjaśniła.
- Dobra. - i pobiegła korytarzem uśmiechnięta od ucha do ucha.
Wędrówka krętymi korytarzami trwała około piętnastu minut aż w końcu znalazła Agnieszkę.
- Aga, znalazłam naprawdę super książkę! Bierz rzeczy i chodź ze mną! Szybko!... - zawołała. Nie czekając na pytania przyjaciółki wzięła jej paszport i włożyła do jej torby. Pobiegły w głąb biblioteki nie zwracając uwagi na innych. Po kilku minutach znalazły się w miejscu, gdzie Magda znalazła księgę. - ...Pani Rowling, jest tu pani? - spytała Magda. Chwilę potem z cienia wyszła blondynka.
- "Tak, jestem. To twoja przyjaciółka?" - odezwała się.
- Tak, proszę pani. - odparła.
- "Czy opowiedziałaś jej o mojej propozycji?" - spytała J.K.
- Ee... Nie. - przyznała się lekko rumieniąc się.
- "To opowiedz." - nakazała.
- Aguś, słuchaj. Szłam korytarzem szukając książki o muzyce, ale coś mnie prowadziło do tego korytarza aż zobaczyłam światło. Podążyłam za nim i trafiłam tutaj. Okazało się, że tym światłem była ta księga. Została ona napisana przez panią Rowling. Tytuł brzmi: "Nie ujawnione sekrety i tajemnice ze świata Harry'ego Pottera – Co kryje się w ich sercach?". Pani Rowling powiedziała, że gdy wyjawiła tajemnice zwykłym ludziom przypłaciła to życiem ze strony magii. Nie wiem jak, Aguś... - dodała, gdy ta spytała: "Jak?". - ...Jedno jest pewne: Zaproponowała nam podróż między wymiarowo-czasową do świata magii, a dokładniej do świata Harry'ego. Poza tym, gdy dotknęłam księgi poczułam coś w mózgu i w uszach. Wyjaśniła mi, że właśnie mnie wyleczyła. - pisnęła z zachwytu. Agnieszka patrzyła na księgę, a potem spojrzała na kobietę, następnie wyciągnęła swój paszport i zadała pytanie: "Czy, gdy wezmę do rąk księgę to będę mogła mówić?". Pani Rowling uśmiechnęła się i odparła:
- "Nie tylko. Jak to się mówi: magia ma swoją cenę. Wyzdrowiejesz całkowicie, ale i wy będziecie musiały dla mnie coś zrobić." - odparła.
- Co takiego? - zapytała Magda.
- "Jeśli się zgodzicie na podróż do świata magii nie tylko wyzdrowiejecie, ale też zostaniecie obdarzone czarodziejskimi zdolnościami." - oznajmiła pani Rowling.
- A co z rzeczami szkolnymi? - spytała Magda.
- "Dostaniecie na miejscu niezbędne rzeczy do szkoły. Oczywiście musicie się inaczej nazywać i wyglądać, to uzgodnimy później, jeśli się oczywiście zgodzicie..." - wyjaśniła. Agnieszka popatrzyła na kobietę i pokazała na swoim paszporcie: "Jaki jest haczyk?" - "...Jeżeli przynajmniej jedna z was nie dotrzyma słowa to zapomnicie o wszystkim co przeżyłyście w tamtym świecie. Dodam jeszcze, że na powrót będziecie chore i wrócicie do szarego normalnego życia." - oświadczyła.
- Jakie stawiasz warunki? - spytała Magda naradzając się wcześniej z Agnieszką.
- "Moim warunkiem jest to, że nie możecie za dużo mówić postaciom z książki co się z nimi stanie. Żadnym!..." - podkreśliła. - "...Możecie im pomagać, w niektórych sytuacjach, mówić nie które rzeczy, ale nie mówić co się stanie z nimi w przyszłości lub z kimś, a także co się stanie w Hogwarcie. Muszą sami tego doświadczyć. Możecie ich tylko naprowadzać na tropy. Np. komu mogą ufać a komu nie. Gdzie szukać, ale nie bezpośrednio. Obserwujcie ich" - wyjaśniała im.
- Rozumiem... Chyba muszę się zgodzić, ale będzie to dla mnie trudne... - speszyła się Magda.
- "Dlaczego?..." - zapytała pani Rowling. Agnieszka podeszła do kobiety i pokazała litery na paszporcie: "Bo ona tak uwielbia Harry'ego Pottera, że nie może się pohamować i mówi o wszystkim co wie o nim każdemu. Jak zacznie to nie przestanie". Wyjaśniła Agnieszka. - "...Rozumiem. A ty?..." - spytała J.K. "Ja potrafię dotrzymać słowa i obiecuję, że dopilnuję, by nie mówiła za dużo". Oświadczyła. - "...Dobrze. Magdaleno, odłóż księgę..." - poprosiła kobieta. Dziewczyna tak zrobiła. - "...Agnieszko, teraz ty weź ją do ręki. Połóż jedną rękę na okładce" - doradziła. Czarnowłosa zrobiła to, o co ją prosiła kobieta. Wzięła niepewnie w jedną rękę księgę a drugą położyła na okładce. Niespodziewanie powiał lekki wiatr, który ulokował się wokół jej szyi, ręki, oczu i nogi. Było to tak niespodziewane, że Magda odsunęła się, a Agnieszka zamknęła oczy. Podczas tego całego procesu uniosła na kilka stóp. Chwilę potem opadła łagodnie na podłogę. Gdy wiatr ustał Magda spytała:
- Agnieszka, wszystko w porządku? - zapytała zmartwiona. Młoda kobieta zamrugała kilka razy oczami, spojrzała na prawą rękę, a potem nogę, a na końcu dotknęła gardła. Spojrzała na panią Rowling.
- "Nie mogłaś nic powiedzieć od urodzenia oprócz słowa "Nie". Teraz możesz. Śmiało, powiedz coś" - zachęcała ją kobieta.
- Ja... - zaczęła ochrypłym głosem. - ...moje oczy... noga... ręka... mój głos! Ja mówię!! Matko! Ja mówię!!! Muszę o tym powiedzieć mamie! - zawołała. I już miała pobiec korytarzem, gdy kobieta ją zatrzymała chwyciwszy za rękę.
- "NIE! Nie możesz!..." - zawołała z przestrachem kobieta. - "...Pamiętaj co mi obiecałyście. Teraz nie ma odwrotu. Musicie dotrzymać umowy..." - przypomniała im pani Rowling. Obie dziewczyny zwiesiły głowy z dezaprobaty. - "...Agnieszko, odłóż księgę na blat. Wyobraźcie sobie wygląd jaki chcecie przybrać oraz tożsamość jaką chcecie mieć: imię i nazwisko, resztę ja załatwię. No tak, jeszcze jedno: kiedy dokładniej chcecie się zjawić?" - spytała.
- Em... - zamyśliła się Agnieszka. - ...Przede wszystkim w czasy Harry'ego. - oświadczyła.
- Właśnie. Np. na stacji w Hogsmeade. - zaproponowała Magda.
- "Hm...Wyślę was trochę wcześniej. Pojawicie się dzień przed jedenastoma urodzinami Pottera w gronie rodziny, którą wam sama stworzę. W końcu musicie gdzieś mieszkać. Powiedzcie mi jak chcecie się nazywać?" - spytała na koniec. Obie dziewczyny popatrzyły na siebie zaskoczone tymi informacjami, a potem pomyślały.
- Ja chcę się nazywać Madeleine Beckett. A ty Aga?
- Zawsze mi mówiłaś, że odpowiednik Agnieszki to Agnes, więc w Anglii będę mieć na imię Agnes, ale nie znam angielskich nazwisk. Pomożecie mi? - prosiła.
- "Hm..." - myślała Jo. - "...Może Thomson?" - zasugerowała.
- Nie. Tak ma na nazwisko jedna z aktorek grających od trzeciej części... - zaprzeczyła Magda. - ...Hm... Może McGray? Agnes McGray... - zasugerowała. - ...Gdzieś słyszałam to nazwisko i mi się podoba. Proszę panią, jak z Agą się rozpoznamy skoro będziemy mieć inny wygląd? - spytała. Kobieta popatrzyła na nie w zamyśleniu przez chwilę.
- "Czy macie coś co dałyście sobie na znak przyjaźni?" - zapytała.
- Cóż, kiedyś dałam Magdzie bransoletkę. - odparła Agnieszka.
- A ja Agnieszce korale własnoręcznie przeze mnie robione. - wtrąciła się do jej zdania Magda.
- Zgadza się. - przyznała jej rację Agnieszka.
- "Hm... Mam pomysł. Dam wam wisiorki, które w czarodziejskim świecie będą otrzymywane z pokolenia na pokolenie. Wasi rodzice, którzy was będą wychowywać w Anglii dadzą wam je w pewnym okresie życia. Każdy będzie je widzieć, ale tylko wy zobaczycie to, co jest wam bliskie. Inaczej mówiąc dzięki nim otrzymacie moc i zdolności. Będziecie szybciej i lepiej skupiać się na lekcjach. Staniecie się animagami, będziecie umieć Telepatię, Oklumencję i Legilimencję. Żaden czarodziej nie będzie mógł wami zawładnąć dzięki zaklęciu Imperius, a zaklęcie Cruciatus nie będzie na was działać jakby byście były na nie uodpornione. Poczujecie tylko przyjemne mrowienie" - oświadczyła.
- Czyli będziemy na nie odporne? - zapytała Magda.
- "Tak. Więc jak? Gotowe na podróż w czas i przestrzeń?" - zapytała. Obie spojrzały na siebie uradowane i z uśmiechem na twarzy zawołały równocześnie:
- Tak!
- "Więc zapraszam..." - machnęła ręką i chwilę potem pojawił się wirujący w powietrzu portal. Magda i Agnieszka chwyciły się jednocześnie za ręce i już miały iść, gdy pani Rowling się odezwała: - "...Dziewczęta, po przekroczeniu tych wrót pamiętajcie jaka będzie wasza tożsamość i zapamiętajcie ją. Przechodząc przez portal wyobraźcie sobie swoje wyglądy resztą ja się zajmę. No tak, jeszcze jedno. Magda, będziesz mieć starszą o trzy lata siostrę. Za to ty, Agnieszko starszego brata o rok. Tylko się nie bójcie i nie bądźcie zdezorientowane oraz nie panikujcie. Pamiętajcie też, że od teraz musicie się na nowo poznać. Tam, gdzie was wysyłam będą obie rodziny i jeśli choć jedna z was nawali wrócicie obie z powrotem. No tak, zapomniałabym. Za żadne skarby świata nie możecie powiedzieć kim naprawdę jesteście postaciom, bo to automatycznie przeniesie was tutaj. Rozumiecie?" - przestrzegła ich kobieta.
- Rozumiemy, pani Rowling... - powiedziała Agnieszka. - ...Prawda, Magda? - spytała się przyjaciółki.
- Tak, oczywiście. Rozumiem. Obiecuję... - powiedziała Magda. - ...Mam jeszcze prośbę. Czy może pani sprawić byśmy znały każdy język świata, a szczególnie angielski, bułgarski i francuski? - poprosiła Magda.
- "Dobrze. Tak zrobię. Idźcie i powodzenia. Będę mieć na was oko" - oświadczyła. Chwilę potem obie dziewczyny przeszły przez portal, a moment potem oczy zaczęły im się kleić i upadły. Ostatnie co zobaczyły to białe światło i coś na kształt pokoju...
Poproszę o autograf. Jak już będziesz sława to go sprzedam i będę bogata :P Powtarzać się nie będę, rozdział ok, ale Ty to wiesz :)
OdpowiedzUsuńMarta